W koncu stalo sie tak ze nie mialam czasu pisac.
Bylo intensywnie, zabawnie, kolorowo, impezowo, aperitifowo, lodowo i wielosmakowo.. krolowal smak jogurtowy ktory powalil mnie na kolana.. Tyle lodow co z Anna i Paulina nie zjadlam podczas calego swojego pobytu tutaj..
A wiec kiedy Lodz przyjechala do Mediolanu (7-13.11.2010) byla juz 7 wieczorem.. przyjechal moj plaszczyk, buciki i 3 litry Sobieskiego :D
Z moich dziewczynek jestem bardzo dumna!!!metro obczaily w jeden dzien a potem smigaly jak szalone..zwiedzaly, zwiedzaly i mam nadzieje ze im sie podobalo..Juz drugiego dnia pojechaly do Como..potem byla Werona w srode w ktorej Anna wprost se zakochala.maski maski maski maski!!! :D
W czwartek Bergamo.. i wesoly autobus z polska ekipa wlasnie z Lodzi.. byly opowiesci o mandatach, dolku, zgubach i ucieczkach i bylo moje wolanie: Blaaaaagam zostancie jeszcze!!mnie zdarzaja sie czasem jakies przygody ale "ekipa z polska" bila mnie na glowe..!!no ale polecieli a razem z nimi Paulinka ktora byla bardzo dzielna na bramce podczas sznurowania swoich wyczesanych oficerek ;)
Brgamooooo.. hustawkowa rozmowa byla jak rozmowa na falochronie.. wielkie <love> Aniu :* !!!!
Bylo o przyjazni, mlosci..bylo na powaznie i bylo na wesolo.. bylo o przeszlosci i bylo o przyszlosci.. o marzeniach..zyciowych planach..naszych wspolnych wariactwach..o Lodzi i Mediolanie..o Helu..o rowerach..o RPDR.. i bylo tez z lekkim wloskim akcentem "no idiota" :))) ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz