czwartek, 20 stycznia 2011

This is it...exam time!

Kiedy w końcu nadszedł czas egzaminów mnie naszła ochota na uzupełnianie bloga.

Siedzę sobie  w pokoju którego moja połowa jest bardzo ogarnięta, uporządkowana, dość dobrze zorganizowana...druga połowa stanowi totalny chaos gdzie moja współlokatorka śpi, je, uczy się, ogląda filmy i słucha "muzyki" (w cudzysłowie bo mam dreszcze jak myślę o tym czego ona słucha) w pozycji leżącej..łóżko jest stołem, kanapą, biurkiem, legowiskiem (dobrze że toaleta jest na swoim miejscu!!). Ale pomimo tego mieszka nam się razem wspaniale :) nauczyłam się funkcjonować w swoim małym, czystym terytorium z widokiem na totalną dezorganizację przestrzeni :)

No więc czas egzaminów..jutrzejszy egzamin jest dla mnie kołem ratunkowym na wypadek gdybym nie zdała egzaminu z krytyki teatralnej. Pan profesor (właśnie od krytyki) na początku semestru robił słodkie oczy i nie widział żadnego problemu z moim zaliczeniem końcowym. Kiedy nadeszła godzina zera uświadomił mnie że mój egzamin wygląda tak jak wszystkich pozostałych studentów, czyli 3 pyt. 3 min. na odpowiedź..kiedy ja 3 minuty myślę nad jednym zdaniem po włosku..no więc asekuruje się i idę jutro na egzamin jako non frequentanta (nie chodziłam na te zajęcia). Jest to we Włoszech powszechny proceder..wykładowcy dorzucają dla takich studentów zazwyczaj 2 lektury więcej, zakreślają jakiś dodatkowy materiał, ale nie robią z tego tytułu żadnych problemów. To czy student chodzi na zajęcia jest jego indywidualnym wyborem.

Nie mogę doczekać się egzaminu z moim ulubionym Alessandrem  Sereną < love>
a to już 31 stycznia..książkę którą mamy z Mary do przeczytania, czyta się jak powieść...i aż żal że w następnym semestrze nie prowadzi on żadnych fakultetów...mimo iz moje oczekiwania co do tematyki tych zajęc były trochę inne (historia cyrku i teatru ulicznego) to okazał sie to być przedmiot przeze mnie uwielbiany, gdzie w momencie kiedy nie jeździła komunikacja miejsca za sprawą strajków studenckich ja potrafiłam iść 15 przystanków pieszo byleby tylko być na tych zajęciach i niczego nie stracić. Fantastyczna była też przerwa w trakcie jego wykładów, kiedy nadchodził czas dekoncentracji po 45 minutach on ogłaszał przerwę 15 minutową..wtedy tak jak cała reszta biegłam po pyszną lavazzę z automatu..mmm latte macchiato senza zucchero :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz